Nowe życie starych trampek

piątek, 18 kwietnia 2014 · Posted in , , ,


Kocham trampki całym sercem. Swego czasu kupowałam je w ilościach niezliczonych. I żeby była jasność, nie były to Conversy. Kiedyś trafiłam na plejadę kolorowych trampków w Auchan, tam nabyłam czerwone. Innym razem, robiąc zakupy w Tesco, wzbogaciłam się o parę różowych.
Ponieważ eksploatowałam je (te różowe) dość mocno to nieco się zniszczyły. Postanowiłam nadać im nowe życie.Grzebiąc na Pinterest'cie zainspirowało mnie to zdjęcie, a w głowie zrodził się pomysł.
http://www.pinterest.com
Swoje repcie wzięłam na warsztat.
Koszt zregenerowanych trampków zamknął się w 22 zł.

Potrzebne będą:

  • wstążka ok 4m, w dowolnie wybranym kolorze, w mojej pasmanterii kupiłam ją za 1,5 zł/m, to drogo. Dzień wcześniej kupiłam 25m różowej wstążki w kropki za 8,99. Warto poszukać.
  • 2 zestawy samoprzylepnych perełek ( w sumie 200 sz), można kupić je tutaj, ja kupiłam w kolorze ivory,
  • klej typu kropelka,

Trampki porządnie wyszorować, wyprać, wyczyścić.
Jak już wyschną przystępujemy do zupełnie nieskomplikowanej, aczkolwiek żmudnej i wymagającej dużo cierpliwości, pracy:)



W pierwszej kolejności wyznaczamy środek noska, najlepiej centymetrem krawieckiem, z tego miejsca zaczniemy przyklejać perełki. Po jednym dniu testu, tzn. chodzenia w ulepszonej wersji trampek, stwierdzam że klej pod perełkami niestety nie trzyma się gumy (zgubiłam 9 perełek). W związku z tym każdą pojedynczą perełkę należy oczyścić z tej spodniej taśmy klejącej i do trampka przyklejać na klej kropelka (UWAŻAJCIE NA TĘ KROPELKĘ. Miejsce gdzie będziecie tworzyć dzieło, warto zabezpieczyć jakimiś gazetami żeby nie zniszczyć mebli i na sklejenie paluchów tez warto zwrócić uwagę:)
Powolutku, krok po kroku, przyklejamy perełkę po perełce.




Wstążkę dzielimy na dwie równe części, końcówki opalamy nad świeczką bądź zapalniczką, żeby się nie siepała i możemy nawlekać.


Przeplatamy wstążkę zamiast sznurówek, wiążemy gustowną kokardę i ruszamy na podbój świata:)


Zamiast perełek można przykleić:
cyrkonie,
kryształki,
guziczki,

a wstążki we wszystkich kolorach tęczy, można też w zależności od nastroju wstążki wymieniać:) i cieszyć się butami na nowo.

Serowa tarta z brukselką

piątek, 11 kwietnia 2014 · Posted in , , , , , , , , ,



Postanowiłam tworzyć swoją własną "książkę kucharską". Wczoraj pomyślałam sobie, że ten blog stanowi dla mnie właśnie coś takiego:), Mimo że zapisuje miliony kartek różnymi przepisami to jednak nie ma to jak wrzucić coś  na stronę niech sobie wisi. Okraszone zdjęciem zawsze łatwiej znaleźć. Nie będę już spinać się harmonogramowo, że co ileś tam musi być coś nowego. To miejsce będzie moje i dla mnie:) A jeśli ktoś przy okazji skorzysta z tego, co tu gotuję i o czym będę opowiadać to tym bardziej będzie to fajne:)

Zmyśliłam wczoraj tartę:) Tartę z brukselką, za którą mój P. tak przepada. Muszę przyznać, że do tej pory warzywo było mi obce ze względu na swoją złą sławę.
Jednak P. oswoił mnie z tą przeuroczą małą kapustką i wczoraj sama ochoczo przystąpiłam do wymyślania tarty z jej wykorzystaniem.

Jesienne roladki grzybowe

piątek, 25 października 2013 · Posted in , , , , ,


Tegoroczna jesień wyjątkowo nas rozpieszcza! Grzybów w lesie jest pełno, co chwila na facebook'owej tablicy pojawiają się nowe zdobycze dumnych zbieraczy....

Wszystko super fajnie, tylko co zrobić z taką ilością wysuszonych grzybów?  U mnie w szafce stoi już 5 wielkich słojów.  Można zrobić grzybowy proszek i dodawać do dań, żeby nadać im nieco grzybowego aromatu. Można też zrobić grzybowe risotto, mam w planach coś w tym kierunku pokombinować (poinformuję Was o postępach).
Można też zrobić grzybową tartę, już przeze mnie wypróbowaną:)
Ale dziś o grzybach i makaronie:) Przegrzebując internet natrafiłam ostatnio na takie cudo!!
Przepis w wersji oryginalnej jest z pieczarkami i jarmużem....zmodyfikowałam go na swój sposób i oto co wyszło.

Hummus w wersji jesiennej

piątek, 18 października 2013 · Posted in , , ,


Pozostając wciąż w temacie dyniowym:) (okazuje się że 6 kg dyni to naprawdę ogrom możliwości, z różnych stron świata) przygotowałam ostatnio hummus. Dyniowy hummus.

Hummus był dla mnie zawsze dodatkiem który chciałam zrobić, ale notorycznie brakowało mi tej magicznej sezamowej pasty tahini, która daje ten niezwykły posmak. To jeden z tych produktów który trzeba zdobyć specjalnie na to "danie". Słowo "zdobyć" jest tu nie bez powodu, bo trzeba trafić jeszcze na sklep z takim asortymentem. Do czasu jednak!!! Kiedy to trafiłam na stronę dziecisawazne.pl a tam na przepis na pastę tahini domowej roboty:) Od tamtej pory mam w pogotowiu kilka torebek sezamu poupychanych w szufladach, olej sezamowy stoi w lodówce i kiedy tylko najdzie mnie ochota bądź okazja, hummus robię w mgnieniu oka.

Kopytka dyniowe

czwartek, 10 października 2013 · Posted in , , , ,


Dyniowego menu ciąg dalszy:)
Zaproponowałam ostatnio swoim gościom dyniowe menu, o czym wspomniałam tu.
Poopowiadałam Wam o zupi,e a teraz czas na kopytka. We wszystkich pięknie wydanych książkach to gnocchi, dla mnie to po prostu kopytka w wersji dyniowej, zresztą przepyszne i kolorowe.
Podałam do nich pesto na szybko zrobione z tego co akurat było w lodówce i tak wyszło:
- pesto z bazylii, orzeszków piniowych oraz suszonych pomidorów,
- pesto z rukoli, pistacji i koziego serka (ładnie na talerzu komponowały się pomarańczowe kopytka z zielonym sosem)

Dyniowy czas zacząć!

czwartek, 3 października 2013 · Posted in , , , ,


Wreszcie nastał jesienny czas:) Na wszelkich straganach, targach, bazarach dumnie prężą się okrąglutkie śliczne dynie. Do wyboru do koloru, małe, duże, żółte, zielone, pomarańczowe, podłużne, okrągłe, jajowate:)
Taki wybór widziałam na Broniszach, chętnie wzięłabym je wszystkie i udekorowała nimi dom.

Robimy przetwory - paprykowe szaleństwo zwane ajvarem

czwartek, 26 września 2013 · Posted in , ,


No to zgodnie z zapowiedzią wracam:) uhuhuh dawnie mnie tu nie było, nieco się zakurzyło.
Powrót będzie spektakularny, spektakularny pod względem ilościowym w pierwszej kolejności, a następnie smakowym.
Ta jesień to moje chyba pierwsze aż tak wielkie przetwórstwo.
W tym roku robimy przetwory wszelkiej maści. Za mną już dżem z malin z Łyszki ogródka, a z przepisu mamy Kasi (przyjaciółki mojej), chutney z gruszek (zdobytych nocą w sadzie u znajomej) z zielonymi pomidorami i kolendrą, buraczki z pieczoną papryką z przepisu Magdy Gessler, dżem z pomidorów o którym już Wam kiedyś opowiadałam no i sprawca całego zamieszania czyli ajvar. I o nim właśnie tu dzisiaj będzie.
Przepis znalazłam na blogu ChilliBite, no i mnie wzięło:)
Okazja zrobiła się sama, gdyż Kasia moja szykowała się na Bronisze, i dzięki niej towar dostałam z dostawą do domu i to w ilości hurtowej. 10 kg papryki + 5 kg bakłażanów, do tego 18 kg pomidorów i zaczęła się zabawa.

Obsługiwane przez usługę Blogger.