Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krewetki. Pokaż wszystkie posty

Paella zwana Paeją po polskiemu

czwartek, 23 lutego 2012 · Posted in , , , , , ,

wpis zrealizowany przy współpracy z www.whitechocolatemoccha.com

Po powrocie z Barcelony przywiozłam nie do końca cudowne wspomnienie o Paelli. Nie powaliła mnie na kolana, nie śniłam o niej nocami ani nie opowiadałam o niej wszystkim tym, którzy o jedzeniu słuchać lubią. Fakt ten był dla mnie mocno niewygodny...tym bardziej, że moja siostra (też jedzeniowy fascynat) po wizycie w podbarcelońskiej wiosce rybackiej, bezczelnie słała mi mmsy przedstawiające Paellę, z komentarzem świadczącym o jakiejś niezwykłej smakowej rozkoszy.
Przepis Tomka Woźniaka, który pojawił się w ostatniej Kuchni nr 2-2012, podziałał na mnie niczym płachta na byka. Zgodnie z teorią, nie moją, ale przywłaszczoną, w sumie nieco próżną, ale jakże prawdziwą: "Nikt mnie lepiej nie nakarmi niż ja sama", postanowiłam upitrasić. Tym bardziej, że chorizo czekało na swój odpowiedni moment.
Czy mnie olśniło??!!

Pizza Riva, zrobić ją trziba :)

czwartek, 5 stycznia 2012 · Posted in , , , , , ,


wpis zrealizowany przy współpracy z www.whitechocolatemoccha.com
Nowy Rok przyniósł dużo nowości. Przypomniał również stare smaki, do których do tej pory nie miałam odwagi wystartować na własną rękę. Łakomstwo jednak zwyciężyło i dzięki temu mogę się z Wami podzielić niezwykłym połączeniem.
Pierwszy raz miałam okazję skosztować tego dzieła w marcu zeszłego roku, kiedy to wybraliśmy się z Dorocią ( a w zasadzie ona nas wyciągnęła) do Flaminga (wspomina o nim w tym poście).

Underground restaurant...czyli historia latających krewetek

czwartek, 3 listopada 2011 · Posted in , , , , ,

wpis zrealizowany przy współpracy z www.whitechocolatemoccha.com
Barcelona zachwyciła nas wszelkimi dobrościami, a w szczególności owocami morza. Ponieważ mieliśmy pełny dostęp do kuchni, codziennie wieczorem zajadaliśmy się krewetkami, które popijaliśmy kapitalnym katalońskim białym winem.
Podczas jednej z ostatnich tego typu uczt wpadł nam do głowy pomysł...Skoro jest tak bosko i tak pysznie, czemu nie podzielić się tym z tymi, których lubimy, kochamy tudzież darzymy innym miłym uczuciem...
Od pomysłu do czynu...Opracowaliśmy plan...Wylot o godz. 11, bazar otwierają o godz. 7...damy radę...
I tak we wtorek, zapakowani, w pełnym rynsztunku wyjazdowym, ciągnąc za sobą walizki, drałowaliśmy na bazar zrealizować jakże zwariowany pomysł.

Obsługiwane przez usługę Blogger.