Lubię królewskie śniadania.
Kiedy na stole pełno jest przeróżnych różności, lubię celebrowanie tej chwili
dnia. Często niestety w pędzie życia zapomnianej. A to przecież czas na
zaplanowanie, na obudzenie się, na uśmiechnięcie się do świata i do dnia,
kolejnego z kolekcji życia.
Najbardziej lubię śniadania
ogrodowe, kiedy boso i jeszcze w piżamie układa się na stole wszystkie
pyszności, jest chrupiące pieczywo, są czerwoniutkie pomidory z cebulką i
szczypiorkiem dopiero, co zerwanym, jest parująca herbata, twarożek z
rzodkiewką i mnóstwo tego, co kto najbardziej lubi. A potem całe towarzystwo
zasiada do wspólnego pałaszowania i przy wtórze kulinarnych ochów i achów są
rozmowy, śmiechy i hihy
Takie lubię, wcale a wcale
nie nudne…nie tylko kanapkowe. Tutaj też można poszaleć.
Na śniadanie zaproponowałam
sobie jajo. W nieco innej formie niż podaje się w większości domów.
Wstałam z wyjątkową energią,
z optymizmem w środku.
Dlatego też tosta
potraktowałam ciasteczkową wycinanką, bo czemu nie sprawić przyjemności samej
sobie??
Jajko pieczone
- Kromka tostowego pieczywa,
- Jajko,
- Masło,
- Śmietana,
- Starty ser (ja miałam parmezan),
- Sól,
- Pieprz.
Piekarnik nagrzać do 200 st.
Foremki wysmarować masłem, włożyć do nich pieczywo i piec ok. 4-5min.
Jak już się chlebek nieco
podpiecze wyjąć foremki wbić do nich jajko, chlapnąć łyżkę śmietany, posypać
serem. Sól, pieprz do smaku i do pieca na kolejne 5 min.
Ot i cała filozofia:)