wpis zrealizowany przy współpracy z
www.whitechocolatemoccha.com
Wakacje, morze, plaża…błogość. Uwielbiam sobie wakacyjnie
kulinarnie dogadzać. Uwielbiam
odkrywać nowe miejsce gdzie można zjeść coś pysznego. Problemem dla mnie są za
to śniadania…
Wyjść jest kilka:
-wybrać się na kolonijną stołówkę i delektować się
rozgotowaną parówką popijając kawą zbożową z mlekiem?
-Można też zaliczyć jajecznicę, za którą zupełnie nie
przepadam.
-W grę wchodzą jeszcze naleśniki z dżemem (ta forma jedzenia
w moim przypadku odpada również, po słodkim jedzeniu mam ochotę prawie
natychmiast zjeść coś porządnego)
Problem można rozwiązać po mojemu..w drodze na plażę
zahaczyłam o prawie wszystkie możliwe sklepy (piekarnia, warzywniak, sklep
spożywczy i moje ulubione okienko z wędzonymi rybkami).
Rozsiadłam się na plaży i przy pomocy wszystkich przedmiotów
które znalazłam w plecaku utworzyłam stanowisko kuchenne. Gazeta w reklamówce
stanowiła świetną deskę do krojenia pomidorów. Dobrze że miałam dwie, bo druga przydała się jako talerz.
Scyzoryk znakomicie zastąpił nóż kuchenny, a pomarańczowy
koc stanowił kapitalny obrus.
Wszystko zakończyło się smakowitym i obfitym śniadaniem
lekko chrupiącym ze względu na ziarnka piasku rozsiewane przez szaleńczy wiatr.
Ale i tak było przepysznie.
Przepis na
śniadanie na plaży:
- Bułeczka
- Serek chrzanowy
- Wędzony łosoś
- Koperek
- Pomidor
- Cytryna
Bułeczkę smarujemy serkiem, nakładamy na to plastry łososia
(w moim przypadku zmieniłam kolejność, bo do serka przyklapałam koperek..w
przeciwnym razie odleciał by w siną dal), koperek, plaster pomidora i wszystko
skropić sokiem z cyyytryny.
NA samo wspomnienie robi mi się ciepło i wakacyjnie.